|  Wysłany: 07-12-2011, godz. 14:19
Mija rok 2011, emocje związane ze zgłoszeniami instalacji radiokomunikacyjnych nieco opadły.
W ostatnim czasie na łamach Świata Radio ukazało się wiele listów Czytelników dotyczących tego tematu. Były też artykuły Dionizego SP6IEQ w ŚR 12/2010 oraz ŚR 10-11/2011 "Zgłoszenia Instalacji radiokomunikacyjnych", wyjaśniające wątpliwości i interpretacje prawne.
Wymagania prawa w stosunku do radioamatorów jak na razie się nie zmieniły i w dalszym ciągu pozostały te same.
Warto przypomnieć, że według obowiązującego prawa każda instalacja radiokomunikacyjna (także amatorska) spełniająca wymogi określone w art. 122a ustawy prawa ochrony środowiska z dnia 27 kwietnia 2001 r. podlega procedurze wykonywania pomiarów lub w zastępstwie analiz pól elektromagnetycznych oraz dostarczenia ich wyników określonym w tym artykule urzędom.
Wybór sposobu realizacji tych wymagań, poprzez wykonanie pomiarów czy analizy leży w gestii właściciela instalacji.
Jak wiadomo prawo nigdy nie jest doskonałe i ma to do siebie, że można je w pewnym zakresie różnie interpretować. W tym przypadku jedno jest pewne, że skala wymagań nie jest adekwatna do skutków pracy instalacji radiokomunikacyjnych amatorskich.
W ŚR 1/2012 jest zamieszczony obszerny list Grzegorza SP2GYA, nieco spóźniona polemika z Dionizym, wnoszący nowe spojrzenie na karkołomne interpretacje obowiązujących przepisów antenowych POŚ.
Poniżej publikujemy kolejną wypowiedź SP2GYA, która ze względu na brak miejsca w ŚR, nie została zamieszczona (autor wyraził zgodę na jej publikację).
Czekamy na Wasze opinie i rady, jakie i kto powinien podejmować dalsze kroki nad modernizacją prawa, aby było ono jak najbardziej przyjazne dla krótkofalowców.
Wprowadzone ostatnio w życie nowe uregulowania prawne wywołały burzliwą dyskusję wśród amatorów szlachetnego hobby - krótkofalarstwa. Część kolegów przyjęła nowe regulacje jako zło konieczne, które trzeba zaakceptować - wszak to prawo. Spora rzesza jednak nie bardzo zgadza się z nowymi regulacjami, lub przynajmniej zadaje pytanie: o co tu chodzi? Ustawodawca tłumaczy, że chodzi o dostosowania naszych uregulowań do Unijnych, co jest oczywistą bzdurą; po tylu latach przynależności do UE zarobki nasze są niższe jak unijne, podatki - dla równowagi - wyższe, służba zdrowia, drogi… Ale, są rzeczy ważne i ważniejsze. Jestem zaszczycony, że moją antenę uznano za priorytetową w doganianiu Europy.
Ktoś słusznie zauważył, że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. I faktycznie, albowiem pobierają - 120 zł dokładnie. Tylko, czy słusznie. Informacja kosztuje - nic odkrywczego. Chcę jakiejś informacji od urzędu - płacę. Ok. Ale tu urząd chce informacji ode mnie i… też płacę?!!!
Tylko w naszym kraju może dochodzić do takich absurdów, że za jedną usługę trzeba płacić kilka razy*. Każdy z nas, ubiegając się o pozwolenie radiowe uiścił bodaj 82 zł. W tej kwocie mieści się "pozwolenie na używanie amatorskich urządzeń nadawczych" oraz przydział pasm i limit mocy. W skład urządzenia nadawczego wchodzi również jakaś antena - już zapłacona. Pewnie popełniam dużą nieostrożność, ale w skład urządzenia nadawczego wchodzi również zasilacz. Następne pkt. z pozwolenia - przydział pasm. Tego nie trzeba tłumaczyć; band plan powstał po to, żeby nie było bałaganu w eterze. No i limit mocy. Nie w trosce o nasze portfele, raczej w trosce o nasze zdrowie i zdrowie sąsiadów. I jak życie wykazuje, limity mocy spełniają swoje zadanie, bo nie znalazłem statystyk mówiących, że śmiertelność wśród amatorów KF jest choćby o 10 % większa od amatorów grzybów czy ryb. A anteny mamy często tuż nad głową! Na jakiej więc podstawie, nagle amatorskie anteny KF "mogą stanowić zagrożenie dla środowiska". I to istotne.
To, że wiszą - nikomu nie szkodzi, że od czasu do czasu wypromieniują 100 czy 200 W? Z pewnością istotne zagrożenie było by przy ciągłej mocy choćby 150 W. 150 W czy więcej można "wtłoczyć" do większości anten, można i w sposób ciągły - 24h na dobę (cegła na klucz), czyli "mogą stanowić istotne zagrożenie…"
W domu mam nóż, ostry. Od czasu do czasu kroję nim mięso…
Mogę też, jak każdy, zgwałcić, okraść, naubliżać i naurągać. Czyli - póki żyję "mogę stanowić istotne zagrożenie". Idąc dalej tokiem myślenia "antenowego" prawodawcy, najskuteczniejszym sposobem zapewnienia bezpieczeństwa społeczeństwu jest… likwidacja społeczeństwa?!
Trochę przesadziłem. Wystarczy wprowadzić opłaty za możliwość popełnienia przestępstwa i bezpieczeństwo znacznie wzrośnie. Brzmi to "durnowato", ale gdyby wstawić kilka mądrych wzorów, wyszłaby ustawa czy rozporządzenie nieodbiegające wiele od przepisów antenowych.
Ja przepisów nie ustanawiałem i nie mam możliwości ich zmienić. Ale jakoś trzeba by trafić do myślących ludzi, którzy takie możliwości mają. Są tacy?
*) np. podatek drogowy (zawarty w cenie paliwa) + opłaty za parkowanie na drodze.
Grzegorz SP2GYA
_________________
Administrator serwisu ŚR
|
