Janusz SP5JXK napisał: "Tadka SP5TAM znam tylko z eteru. Urzekło mnie jego podejście do krótkofalarstwa. Bardzo długo prosiłem, żeby napisał parę słów o sobie dla potrzeb publikacji na portalu WOT" (www.ot25.pzk.org.pl) ...
Dla Tadka to trudne wyzwanie, bo Tadek jest osobą niepełnosprawną i pisanie sprawia jemu dużą trudność. W swoim tekście Tadek zawarł szereg prawd i ciekawych refleksji na temat naszego hobby dlatego proszę o zamieszczenie tekstu na portalu Świata Radio – Janusz sp5jxk/sn5j.
Moja przygoda z radiem jeszcze wtedy nie myślałem, że amatorskim, zaczęła się w latach sześćdziesiątych. Zajmowałem się modelarstwem lotniczym, na początku modelami wolno latającymi, aż przyszła pora na budowę modelu sterowanego falami radiowymi. Tu natrafiłem na przeszkody nie do pokonania przy wiedzy jaką wtedy posiadałem. Zacząłem szukać potrzebnych wiadomości w "Młodym Techniku" potem w "Radioamatorze". Budowałem pierwsze odbiorniczki radiofoniczne, zasilacze i proste przyrządy pomiarowe.
W "Radioamatorze" przeczytałem o istnieniu radia amatorskiego i wspaniałych osiągnięciach i przygodach osób tym się zajmujących. Z zapartym tchem przyglądałem się radiostacji w Muzeum Techniki w Warszawie. W końcu swe pierwsze kroki skierowałem do klubu LOK przy ulicy Nowowiejskiej. Po kilku spotkaniach zostałem członkiem klubu SP5KIO i otrzymałem swoją Licencję Nasłuchową SP5-1649.
Zdobywałem książki na temat krótkofalarstwa i powoli zanurzałem się w tym wspaniałym hobby. Tacy Koledzy jak: Leon Kossobudzki, Jan Ładno, Wiktor Chojnacki czy Krzysztof Słomczyński byli dla mnie wzorami do naśladowania. Z Ich książek uczyłem się wiedzy radiowej ale również etyki krótkofalarskiej i hamspiritu na pasmach. Potem przyszedł mroczny czas stanu wojennego i uczucie smutku, gdy na samodzielnie zbudowanym odbiorniczku 0-V-1 słyszałem wokół stacje zagraniczne Y,DL,OK,RA, ale nie było słychać stacji SP. Pod koniec lat siedemdziesiątych dojrzała sprawa zrobienia licencji nadawczej.
Wiele tematów egzaminacyjnych mnie odstraszało, zwłaszcza techniczne, gdyż jestem z wykształcenia mechanikiem. Przepisy radiokomunikacyjne oraz kody i slang poznałem dość dobrze robiąc nasłuchy. Praca zawodowa i brak klubów szkolących młodzież zmusiła mnie do samodzielnego przygotowania się do egzaminu. A pokusa była wielka, gdyż coraz łatwiej było zdobyć fabryczny sprzęt radiowy i zawołać swoje pierwsze CQ CQ. Z piłki do metalu (sprężystej) zrobiłem sobie klucz telegraficzny i nagrywając na magnetofon sygnały z generatorka uczyłem się odbioru CW. Do egzaminu wystarczyło i zaliczyłem za pierwszym razem. Teraz już mogłem kupić swoje wymarzone radio, a było to Yaesu FT 757 GX II.
Pierwsze lata nie były zbyt owocne w zaliczone QSO z racji trudnej i trzyzmianowej pracy zawodowej. Rodzina i jej los były zawsze na pierwszym miejscu. Prawdziwy smak i duch krótkofalarstwa poznałem dopiero wtedy, gdy nieuleczalna choroba przykuła mnie do wózka. Nie opuszczając domu mogę podróżować po świecie, być na Spitsbergenie i na Krecie, w dalekiej Japonii i w pachnącej kawą Brazylii. Codziennie poznaje się ciekawych ludzi, utrwala język, bada propagację.
Wiele razy byłem pytany, co mi dają te zrobione, nieraz z niemałym trudem łączności. Przecież w dzisiejszych czasach jest wiele lepszych sposobów komunikowania się? Tak, ale to nie jest magia amatorskiego radia. Wędkarz też może kupić w sklepie piękną wymarzoną rybę, ale bierze kije, przynęty i idzie nad wodę. To on sam decyduje gdzie stanie i co założy na haczyk. Podobnie rowerzysta, może wsiąść do autobusu lub do auta, a jednak woli przejechać kilkadziesiąt kilometrów na własnym rowerze.
Także my, sami podłączamy anteny, zasilanie, stroimy sprzęt tylko sobie znanymi sposobami aby uzyskać jak najlepszy efekt. I ta ciągła niepewność, kogo dziś usłyszę, czy coś ciekawego ustrzelę na paśmie? Do tego dochodzi wspaniała koleżeńskość i przyjaźń, jaką można spotkać na paśmie. W trakcie kilkuletniej aktywności na pasmach poznałem wielu Kolegów, którzy chętnie pośpieszą z pomocą, doradzą, odwiedzą. I nie tylko Koledzy z Warszawy jak Marek SP5UAR, Mariusz SQ5JRV, Robert SQ5RTF i cały zaprzyjaźniony Klub SP5ZIP, którzy pomagają mi założyć anteny, naprawić sprzęt czy wyekspediować karty QSL, ale również SP6CES lub SP1JKF, którzy to Koledzy wspierają mnie w rożny sposób. Jest to bardzo miła strona naszego hobby. Co do moich osiągnięć radiowych to nie mam zbyt wielkich, nie licząc udanej walki z rozhisteryzowanymi paniami ze wspólnoty mieszkaniowej, że mimo ich lęku przed rozwieszonym kawałkiem drutu to ja ciągle nadaję.
Marzeniem moim jest wstąpienie do SP DX Clubu, zdobycie członkostwa w Klubie DIG i jak najdłużej reprezentować znak SP w zawodach i konkursach krótkofalarskich. Przy swoich bardzo skromnych warunkach antenowych i ograniczonym przez chorobę czasie dostępu do radia nie jest to łatwe, ale mobilizuje do aktywnego działania i przynosi satysfakcję.
Tadeusz SP5TAM
(Info de sp3iq).